poniedziałek, 20 marca 2017

II. Jesteś martwy

Kaśka nie miała złudzeń.
- Ta impreza to będą kolejne flaki z olejem - stwierdziła cierpko, patrząc z niesmakiem na swoje, pomalowane chwilę wcześniej przez koleżankę, krwistoczerwone paznokcie. I co jeszcze, może wypchane cycki i sukienka rodem jak ta panny z klubów nocnych? Może ubierajmy się na wszystkie imprey jak tanie dziwki, żeby tylko dopasować się do reszty? Co to w ogóle za głupie czasy, że wszystko sprowadza się do prowokowania i seksu?
- Flaki z olejem? - zaśmiała się Dominika, jej koleżanka z pracy, która także przyglądała się swoim paznokciom. Tyle, że z zachwytem. - To ktoś tak jeszcze w ogóle mówi?
- Za dużo książek czytasz - stwierdziła za to Klaudia, poprawiając za mocny już i tak makijaż.
A ty stanowczo za mało, tępa dzido, pomyślała Kaśka, ale ugryzła się w język. Była tu tylko dla swojego najlepszego przyjaciela, Kacpra, choć nie rozumiała zupełnie, co mu odbiło, że postanowił pójść na ,,domówkę" organizowaną przez bandę niewyżytych seksualnie idiotów.
- Zobaczysz - mówiła przyjacielowi. - Jeszcze mnie tam zgwałcą czy coś, i tyle będziemy z tego wszystkiego mieli. Albo dorwą się do ciebie,
Ale Kacper nie dał się przekonać. Wybłagał Kaśkę, by z nim poszła.
- Ale tylko ten jeden raz - zastrzegła Kaśka.
Jeszcze nie wiedziała, że już za kilka godzin będzie tego żałowała bardziej niż czegokolwiek.
Wystukała na komórce krótką wiadomość. Jesteś martwy.
Zegar wskazywał dwudziestą trzecią piętnaście.

* * *

Kacper odebrał SMS-a od Kaśki. Jesteś martwy, przeczytał na ekranie. Uśmiechnął się do siebie. Uwielbiał tę wariatkę, tę panikarę. Zawsze przeczuwała najgorsze, nawet kiedy nic nikomu nie groziło. Wyjdźmy z tej imprezy, chociaż jest dopiero dwudziesta trzecia. Mam przeczucie, że szykuje się rozróba. Nie jedźmy na ten wyjazd służbowy, wiesz, co tam się wyprawia. Nie chodź po osiedlu tak późno sam, wiesz, jak jest.
Już miał jej odpisywać chyba Ty na jej wiadomość, kiedy telefon zawibrował ponownie. Tym razem to nie była wiadomość; ktoś do niego dzwonił. Numer się jednak nie pokazał.
- Halo? - odezwał się do słuchawki, choć zwykle nie odbierał połączeń od nieznajomych numerów. 
W słuchawce panowała jednak głucha cisza. Wzruszył ramionami i zamówił taksówkę, zupełnie zapominając o wiadomości od Kaśki.
Zegar wskazywał dwudziestą trzecią siedemnaście.

* * *
- Paweł, kurwa mać, uspokój się! - wrzeszczał Adrian do starszego brata. Siedzieli w domu, gdzie unosił się okropny fetor moczu i innych tworów ludzkiego ciała. Adrian był pijany. Miał kurewsko dosyć durnych odpałów tego pajaca. 
- To zabierz ze mnie to kurestwo! - wydarł się Paweł, strzepując nieistniejące robale ze swojej skóry i zrzucając tym samym ze stołu dopiero co otwartą butelkę wódki. 
- Zamknij mordę, nic po tobie nie łazi!
Paweł nagle usiadł i zaczął patrzeć w wyłączony telewizor. Bujał się w przód i w tył. W lewo i w prawo. W końcu zwymiotował na buty. To ostatnie, co pamiętał z tego wieczoru. A przynajmniej ostatnie, co chciał pamiętać.

-  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz