poniedziałek, 20 marca 2017

I. Zegar

Andrzej siedział w swojej skodzie. Czekał na klienta, ale był kilka minut za wcześnie. Patrzył tępo w zielone cyfry na czarnym wyświetlaczu zegarka.
Cała ta noc dłużyła mu się niemiłosiernie. Miał wrażenie, że zaczął pracę wczoraj, a tak naprawdę jeździł dopiero od godziny.
- No gdzie ty jesteś... - mruczał pod nosem. W myślach zdążył już nawyzywać klienta od najgorszych, ale tego wolał nie wypowiadać na głos. W końcu nigdy nie wiadomo, czy te cholerne korporacyjne dupki nie trzymają gdzieś podsłuchu.
W końcu zauważył jakiś ruch na leniwej uliczce między dwoma czteropiętrowymi blokami. Ktoś w kapturze - najprawdopodobniej chłopak, sądząc po stylu chodzenia - przemknął szybko z jednej klatki do drugiej.
Chwilę potem ta sama postać wybiegła z drugiej klatki i wsiadła do jego samochodu.
- Kosmonautów - rzucił sucho młody chłopak i zdjął kaptur.
Zegar wskazywał drugą trzydzieści osiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz